Wiadomości płyną takie: „90% banków centralnych na świecie używa, testuje lub bada CBDC (cyfrową walutę banku centralnego)”. „Cyfrowy juan jest dziś najczęściej stosowanym CBDC na świecie. Za jego emisję odpowiada Bank Ludowy Chin. Bank zapewnia, że zwykli obywatele Chin nie muszą martwić się, że władze będą ingerować w ich prywatność”. „Turcja chce wprowadzić CBDC i połączyć ją z systemem identyfikacji cyfrowej – koncepcja ma zostać wdrożona już w 2023 roku. Umożliwi monitorowanie i kontrolę wydatków obywateli”. „Norges Bank infrastrukturę dotyczącą emisji waluty cyfrowej oparł na technologii ethereum”.
Sprawa jest tym bardziej niepokojąca, że komunikaty ze strony rządów, banków i większości dziennikarzy brzmią uspokajająco: „Europejscy prawodawcy aktywnie badają potencjalne zalety i zagrożenia wiążące się z CBDC”, „CBDC jest cyfrową wersją gotówki”. Cyfrową, a więc łatwiejszą w użyciu. I nie zamierza gotówki wyprzeć, tylko ją uzupełnić: „zapewnienie niezakłóconego dostępu do banknotów i monet, mających status prawnego środka płatniczego w Polsce oraz zagwarantowanie powszechnej akceptacji płatności gotówkowych w transakcjach detalicznych jest niezbędne do sprawnego funkcjonowania gospodarki oraz odpowiada społecznemu zapotrzebowaniu” – pisał w ubiegłym roku prezes Glapiński we wstępie do opracowania NBP Pieniądz cyfrowy banku centralnego.
Co o tym wszystkim myśli pani Mariola z okienka w Pekao? Podobnie jak ja żywi obawy, że CBDC jednak wyprze pieniądz tradycyjny. Wprawdzie Zespół Analiz Makroekonomicznych jej własnego banku jeszcze w ubiegłym roku zapewniał: „Nie sądzimy, aby banki centralne chciały przy pomocy CBDC wyeliminować obrót gotówkowy – wręcz przeciwnie”, ale zaraz potem dodawał: „Być może w przyszłości popyt na gotówkę obniży się tak mocno, że rzeczywiście zostanie ona wyparta. Na razie taki scenariusz traktujemy raczej w kategoriach futurologicznych”. A na futurologii pani Mariola już nieraz się przejechała. Ostatnio jak pan Zygmunt z Zespołu Analiz zapewniał, że NA RAZIE nie może wziąć rozwodu, ale swojej starej naprawdę ma dość, a Marioli pożąda NAPRAWDĘ.
Pani Mariola ma 23 lata i pozuje na nowoczesną. W pracy się do tego nie przyznaje, ale trzyma w domu trochę gotówki w skarpecie. Odkąd pan Zygmunt się do niej nie odzywa, pani Mariola coraz częściej zagląda do skarpety, bierze z niej parę groszy i kupuje sobie wino, w którym topi smutki. Żyje w kraju demokratycznym, więc wolno jej. Ale w demokratycznym kraju za sznurki pociąga pewien satrapa. Taki dzieciakowato-dziadziusiowaty, niby niegroźny, właściwie atrapa satrapy. Pani Mariola boi się, że jak CBDC zastąpi gotówkę, bank centralny może za jego sprawą odciąć ją od źródełka. I jak ona będzie chciała zapłacić za wino, to kasa powie głośno na całą Biedronkę, że jako bezdzietna osoba poniżej 25 lat i płci niewykluczającej dzietności wykorzystała już limit dawania w szyję w miesiącu bieżącym.
W cytowanym już opracowaniu NBP pisze się, że podczas pandemii „Szybkie dotarcie z pomocą finansową (…) napotkało na szereg trudności, zwłaszcza w państwach z dużym odsetkiem osób nieubankowionych. Jednym z powodów była dominacja w realizacji tego typu zadań instrumentów płatniczych mało efektywnych w warunkach pandemii. W większości jednak podstawowym problemem okazał się brak systemu cyfrowej identyfikacji/cyfrowego potwierdzania tożsamości. Zakłada się, że system CBDC, połączony z efektywnym systemem potwierdzania tożsamości cyfrowej klientów, mógłby zapewnić sprawną dystrybucję środków”.
„Osoby nieubankowione” tak mi się tutaj spodobały, że odpuszczam bankopisarzom „napotkało na szereg trudności”. Ale nie mogę odpuścić pochwały wariantu chińsko-tureckiego, o którym Martin Young pisze: „CBDC powiązane z ID jest idealnym narzędziem dla państw autorytarnych do uciskania dysydentów i działaczy antyrządowych”. Ograniczenia nakładane na użytkowników CBDC mogą być najróżniejsze, jakich władza tylko zapragnie. Ujemne oprocentowanie. Limity oszczędności. Nadanie walucie daty ważności. Uniemożliwienie dostępu do niej na określonym obszarze – poza miejscem zamieszkania w razie pandemii, ale też za blisko granicy osobom niepowołanym podczas obchodów święta narodowego Murem Za Obszczymurem. Od większości tych plag może nas uchronić gotówka. Jeśli zniknie, niemożliwa będzie jakakolwiek operacja, nawet pożyczenie przez panią Mariolę 50 cyfrowych zł panu Zygmuntowi, bez wiedzy organów nadzoru. I jeśli atrapa satrapy uzna pana Zygmunta jako osobnika zdradzającego żonę za terrorystę, jednym kliknięciem będzie można pana Zygmunta wyrzucić poza nawias społeczeństwa. Co ja mówię kliknięciem – nawet ono nie będzie potrzebne, system sam go wyrzuci bez angażowania „czynnika ludzkiego”.
Publikacja za zgodą redakcji “Tygodnika Powszechnego”.