Większość poetów patrzy na świat inaczej, niż nie poeci. Z innej perspektywy, którą lubię określać, i nie jestem tu pierwszy, jako kosmiczną. To jest patrzenie z oddalenia tak wielkiego, że widzimy rzeczy z bardzo bliska, wreszcie widzimy je takimi jakie są naprawdę. Gagarin musiał polecieć w kosmos, żeby dokonać swego słynnego odkrycia, nieważne, zmyślonego czy prawdziwego: „Niebo jest czarne! Ziemia jest niebieska!”.
Stan rozłąki sprzyja takiemu widzeniu świata i umożliwia je także osobom prozaicznym. “Tyś już daleko i tym wyraźniej widzę, com stracił”. Doznaję podobnego uczucia, kiedy z dziewiątego piętra patrzę na Mariankę i Keksa na spacerze nad rzeką. Im mniejszymi punkcikami się stają, tym wyraźniej ich widzę, tym lepiej pojmuję, czym są dla mnie. I w wielu innych sytuacjach. W niejednym wierszu o to zahaczałem. W tym na przykład:
+ + +
„Teren prywatny, wstęp płatny. Henryk Sułuja”, namazane na desce.
A pięć jabłek podanych na dłoni rudej krowie, czy nie było zapłatą?
Mieliśmy lunetę, więc stawali mi się
bliscy ci ludzie na odległym brzegu, wystarczyło, aby ktoś
cumujący łódź nosił bardzo niebieskie spodnie
albo że inny zrobił sobie właśnie z rozwidlonej gałęzi
przybór do zgarniania zgniłego siana, które wypalał.
Na wystrzępionej bluzie Magdy napis: „If you can’t run
with the big dogs, STAY ON THE PORCH”. Wiatr.
A otóż i robak na szlaku w poprzek naszej ścieżyny,
gdzie był, co robił wczoraj, gdyśmy się kochali?
Leonard Cohen patrzył na świat okiem poety. Zdałem sobie z tego sprawę 40 lat temu, kiedy dzięki Maciejowi Zembatemu dotarło do mnie, o czym Cohen śpiewał.
Jeśli zdać sobie sprawę z wiecznej wojny między żeńskim i męskim, lewym i prawym, białym i czarnym, parzystym i nieparzystym, to wszystkie inne wojny, walka o feminatywy, rywalizacja lewicy i prawicy, ciemiężenie Murzynów przez Białych, opozycja singli wobec par małżeńskich stają się tylko wojenkami robaków nie wiedzących, że jest kosmos i istnieje porządek. Dlatego trudno się w nie zaangażować, dlatego poeci często wydają wam się oderwani od rzeczywistości: bujają w obłokach, żądają niemożliwego… Odklejeni – to ostatnie słówko szczególnie mi pasuje. Bo, po pierwsze, to nie jest rzeczywistość :-). Po drugie, sami jesteście do niej przyklejeni na ślinę i gówno. Kiedy wreszcie zrozumiecie, że prawdziwe życie jest w obłokach?
Bo – rzecz chyba najważniejsza dla tego, o czym tu piszę – wszystkie prawdziwe wojny są jednocześnie zmaganiami miłosnymi. Przeciwieństwa i sprzeciwiają się sobie, i przyciągają się. Białe kobiety zakochują się w czarnych mężczyznach i na odwrót. „Tak” nie istnieje bez „nie”.
Dlatego trudno było wybierać między Morawieckim i Tuskiem, bo w wojnie Prawdy z nieprawdą obaj stoją po tej samej stronie. Dlatego trudno było pisać wiersze wymierzone w Czarnka, bo trudno pisać wiersze przeciw robakom. Dlatego musiałem bardzo długo żyć i bardzo dużo pisać, żeby udało mi się nazbierać wierszy od biedy zaangażowanych do książeczki pt. „Nie”, którą mam nadzieję wydać w przyszłym roku w WBPiCAK.