Byliśmy wtedy młodzi i słuchaczki na czacie radiowym pisały, że pragną nagości, a my dopiero się uczyliśmy, jak się bawić bez alkoholu. Z samouczka. Że trzeba np. całkowicie na trzeźwo postawić koledze na głowie zapaloną świecę i próbować ją zgasić strumieniem wody z sikawki. Akademia szkolna z okazji nadejścia wiosny zmieniła nam się niechcący w festiwal kultury żydowskiej… Były to też czasy, kiedy otrzymywaliśmy sporo korespondencji z województwa podlaskiego. Bo tam jakiś facet od kultury chyba fizycznej nazywał się chyba Studniak czy Studniar. I ja do niego parę razy dzwoniłem i pisałem: panie Studniak, uczul pan swoich korespondentów, że masz pan w adresie mailowym studniak, a nie studnia, bo mi się nie chce ciągle panu dosyłać. A on, że mu się nie chce uczulać. No to przestałem mu dosyłać i zacząłem sam na te maile odpisywać, nawet zapoznałem w ten sposób minister nauki czy czegoś Barbarę Kudrycką, bo ona z Białegostoku była. A w tej audycji aplikowaliśmy ze Stiopą do marszałka województwa podlaskiego, żeby nam zapewnił pobyt stypendialny pod podlaską gruszą w ramach akcji „W Narewce po zgrzewce, w Hajnówce po lufce”. Nie pamiętam z jakim skutkiem, ale chyba z pozytywnym, bo nic nie pamiętam.
Ta strona korzysta z plików cookie, abyśmy mogli zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o plikach cookie są przechowywane w Twojej przeglądarce i wykonują takie funkcje, jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje strony internetowej są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.