Nie tylko o piłce

Od dziecka jestem wrogiem tzw. praw dziecka. Długo przed przeczytaniem Korczaka podzielałem jego przekonanie, że „nie ma dzieci – są ludzie”. W szczególności jestem wrogiem przymusu szkolnego wywiedzionego prościutko z „prawa dziecka do edukacji”. Jako uczeń przekuwałem te idee w czyn, nie tylko wagarując, ale też organizując się w jednoosobowe kółka samokształceniowe i przeciwstawiając się indoktrynacji w ramach tajnego uczenia się. Mam na to papiery w postaci uwag w dzienniczku uczniowskim o treści „W czasie lekcji uczeń czyta książkę pod ławką”. Moja córka od kilku lat bez jakiejkolwiek inspiracji z mojej strony uprawia ten sam proceder i stara metoda oporu okazuje się jak najbardziej przydatna dla młodzieży więzionej w szkołach współcześnie. Skoro musicie czytać, czytajcie. Ale czytajcie jak ludzie: nie to, co wam każą i zalecają, ale to, co wam się podoba. Także od dziecka wiem, jaką torturę stanowi lektura tekstu, który człowieka nie interesuje. Zostawszy pisarzem, walkę z wykorzystywaniem moich utworów do dręczenia dzieci rozpocząłem w roku 1995, kiedy…

Pełna treść dostępna dla patronów z poziomów: Sancho Pansa, Sam Gamgee, Mały John, Pippi