Zwracam się do niegdysiejszego Przyjaciela. Zawsze chciałeś służyć dobru i tym uzasadniałeś swoje wybory „mniejszego zła”. Przeszkadzało ci, że to zło staje się ciągle mniej i mniej mniejsze. Ostatnio, kiedy tak jawnie przyśpieszyło, prawie w ogóle się nie odzywasz. Czy to dlatego, że nigdy nie potrafiłeś powiedzieć „Nie” głośno, więc teraz tym ci trudniej? A może ci wstyd, że uwierzyłeś, że twój głos w ogóle coś znaczy? A może już ci to zło nie przeszkadza, bo przecież nie tobie jest wyrządzane i nie twoim dzieciom, których tak chętnie używasz jako żywej tarczy? Zamierzasz może umilknąć na starość?
Przecież wiedziałeś, że tzw. naród jest głupi jak mysz jednocześnie kościelna i doświadczalna. Rozmawialiśmy o tym nie raz i zawsze się zgadzałeś z drugą częścią sentencji „Nienawidzę demokracji, bo demokracja to większość, a większość to idioci”. I zachwycałeś się moim wierszem „Układ rozkwitający”. A przecież pokazywałem ci ten układ jak na dłoni już w czasach, kiedy kretyn z czarną walizką omal nie został prezydentem i „siły dobra” musiały zewrzeć szeregi i zmasowaną, kłamliwą nagonką na jego temat musiały namieszać w głowach idiotów, żeby „sprawiedliwość” zatriumfowała. Rozczarował cię nowy minister tej samej „sprawiedliwości”, hurtowy wyprzedawca ideałów? Nie sądzisz, że masz prawo i ty rozczarować jego? Nie sądzisz, że to prawo jest też twoim obowiązkiem?
Mówiłeś, że byłbyś tam gdzie powinieneś, na granicy, gdyby tylko zdrowie pozwoliło. I gdybyś nie miał tych dzieci na głowie, i rodziny na utrzymaniu. I gdybyś nie nabrał w chuj kredytów, żeby „godnie” żyć. I gdybyś znalazł tydzień wolnego w codziennym zapierdolu. A czy pomyślałeś, że ten zapierdol m.in. po to został ci zafundowany, żebyś właśnie nie miał czasu na człowieczeństwo? Zauważyłeś, że nie wiadomo kiedy stałeś się jednocześnie zarobiony i urobiony?
Przeszkadza ci jeszcze, że to za twoje pieniądze Kociniak-Kamasz nastawia w lesie płotów, z których będą spadali uchodźcy i najebie do lasu min przeciwpiechotnych, które będą urywały nogi nie tylko dzieciom uchodźców, ale też dzieciom podlaskich wsi chodzących z głodu na grzyby? Wierzysz, że płot i miny zatrzymają ruskie drony? Wierzysz, że Kociniak-Kamasz w to wierzy?
Za twoje pieniądze. Za twoją zgodą. Czy mniej podłą, jeśli milczącą?
Nie piszę tego, żeby ci dokuczyć. Nie myśl, że tracenie Przyjaciół to moje hobby. Piszę to po to, żeby ci przypomnieć młodość. I na co się umawialiśmy, nawet jeśli nasze umowy były nie tylko niepisane, ale i niemówione. Pamiętasz, jak niewielu słów wtedy potrzebowaliśmy?
Nie potrzebujesz aż tygodnia. Zaryzykuj jeden dzień bumelki, może masz znajomego lekarza, żeby ci wystawił L4, nawet nie będzie fałszywe, bo przecież przy twoim trybie życia masz pod dostatkiem tych tam zaburzeń, depresji i dwubiegunówek. Wybierz się do puszczy i tam przetestuj swoje „nie”. Może cię usłyszy pijacki patrol, parę zwierząt zapewne też. Możesz zresztą krzyczeć szeptem. Nawet jeśli nikt poza tobą cię nie usłyszy, to przecież ty jesteś najważniejszy, o ciebie tu chodzi.