The Cutty Wren

Wszyscy znamy powiedzenie „łaknąć jak kania dżdżu”. Pochodzi ono od Kaszubów, którzy mieli jeszcze związane z kanią inne, nie tak rozpowszechnione przysłowie: „Nabroił i boi się jak kania na św. Jana”. To związane jest ze świętojańskim zwyczajem tzw. „ścinania kani”, podczas którego dawniej zabijano prawdziwego ptaka, później zaś zastąpiono go kanią lepioną z gliny. Zwyczaj, który przetrwał do początków XX wieku był jednym z całej rodziny magicznych zabiegów ofiarnych na ptakach rozpowszechnionych w Europie, a mających swe korzenie w czasach pogańskich. Związany był z zimowym przesileniem i obchodami śmierci oraz ponownych narodzin słońca. W krajach dzisiejszej Wielkiej Brytanii, a także w celtyckojęzycznej Francji i na Wyspie Man przyjął postać tzw. polowania na strzyżyka w drugim dniu Bożego Narodzenia, czyli na św. Szczepana. O ile Kaszubi wierzyli, że kania jest to kobieta, która odmówiła podania wody Jezusowi i została przezeń zamieniona w ptaka, o tyle w Irlandii przypisywano strzyżykowi zdradzenie miejsca pobytu św. Szczepana, kiedy ten ukrywał się przed żołnierzami. Dlatego też małemu ptaszkowi symbolicznie przypisywano winy całej społeczności, które dawniej „odkupiano”, zabijając ptaka, którego uroczysta procesja przebierańców zwanych „Wrenboys” obnosiła potem po okolicy zawieszonego na ozdobionej gałęzi. W osadach nadmorskich jego pióra rozdawano rybakom jako swoiste amulety na nadchodzący rok. Dziś pozostał z tego na angielskiej i irlandzkiej prowincji zwyczaj zbierania ptasich gniazd przez dzieci oraz pochody Wrenboys, którzy upodobnili się do znanych u nas kolędników, a zabijanego strzyżyka zastępuje się drewnianą imitacją.

Polowanie na strzyżyka w Irlandii, fot. Clodagh Kilcoyne

Druidzi uważali strzyżyka za świętego ptaka. Wierzyli, że ze śpiewu schwytanego strzyżyka można odczytać przyszłość. Według legend maleńki ptaszek jest Królem Ptaków, bo podczas zawodów, który z ptaków wzleci najwyżej w królestwie, sprytnie usiadł na grzbiecie orła i wygrał. W wielu językach indoeuropejskich nazwa strzyżyka oznacza władcę, w walijskim słowo „ren” oznacza króla lub pana, lorda. Nie wyklucza się, że poprzez skojarzenie strzyżyka z postacią władcy, w obrzędach z nim związanych pojawiła się z czasem nuta, delikatnie mówiąc, dystansowania się od przedstawicieli władzy. Wiadomo, że zwyczaj „chodzenia ze strzyżykiem” popularny był wśród osiemnastowiecznych „White Boys”, irlandzkich rolników walczących zbrojnie z angielskim nadzorem w obronie samowystarczalności swych farm. Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałem się z piosenką „The Cutty Wren” – „Mały strzyżyk”, przy czym „cutty” kojarzy się też ze ścinaniem – na płycie Chumbawamby z angielskimi pieśniami buntu. Spodziewałem się, że będzie to jakieś płomienne oskarżenie pod adresem Anglików lub klas panujących, jednak jej tekst zawierał coś zupełnie innego. Przetłumaczyłem go nawet.

„A gdzież to idziecie?”, rzekł Milder do Moldra,

„Nie wolno nam mówić”, do Festle’a rzekł Foes,

„Idziemy do lasu”, rzekł John Siny Nos.

„A po co idziecie?”, rzekł Milder do Moldra,

„Nie wolno nam mówić”, do Festle’a rzekł Foes,

„Ustrzelić strzyżyka”, rzekł John Siny Nos.

„A jakim sposobem?”, rzekł Milder do Moldra,

„Nie wolno nam mówić”, do Festle’a rzekł Foes,

„A z łuku, strzałami”, rzekł John Siny Nos.

„O, to nie starczy”, rzekł Milder do Moldra,

„A co by starczyło?”, do Festle’a rzekł Foes,

„Karabin i kula”, rzekł John Siny Nos.

„Kto będzie niósł ptaka?”, rzekł Milder do Moldra,

„Nie wolno nam mówić”, do Festle’a rzekł Foes,

„Aż czterech siłaczy”, rzekł John Siny Nos.

„O, to nie starczy”, rzekł Milder do Moldra,

„A co by starczyło?”, do Festle’a rzekł Foes,

„Furmanka i woły”, rzekł John Siny Nos.

„A jak go zetniecie?”, rzekł Milder do Moldra,

„Nie wolno nam mówić”, do Festle’a rzekł Foes,

„Widelcem i nożem”, rzekł John Siny Nos.

„O, to nie starczy”, rzekł Milder do Moldra,

„A co by starczyło?”, do Festle’a rzekł Foes,

„Siekiera i tasak”, rzekł John Siny Nos.

„A jak go gotować?”, rzekł Milder do Moldra,

„Nie wolno nam mówić”, do Festle’a rzekł Foes,

„W kociołkach i garnkach”, rzekł John Siny Nos.

„O, to nie starczy”, rzekł Milder do Moldra,

„A co by starczyło?”, do Festle’a rzekł Foes,

„Beczułki z warzelni”, rzekł John Siny Nos.

„Kto weźmie żeberka?”, rzekł Milder do Moldra,

„Nie wolno nam mówić”, do Festle’a rzekł Foes,

„Rozdamy je biednym”, rzekł John Siny Nos.

W towarzyszących płycie przypisach członkowie Chumbawamby podawali, że piosenka ta śpiewana była w XIV w. podczas słynnej rewolty Wata Tylera, a zabity strzyżyk ma symbolizować młodego króla Ryszarda II, którego śmierci pragnęli chłopi Tylera. Jest to teoria zaczerpnięta z dzieła „The Singing Englishman” Alberta Lancastera Lloyda, która już w 1962 roku kazała Ianowi Campbellowi zamieścić „The Cutty Wren” na płycie „Pieśni protestu”. Jednak najwcześniejsze zapisy piosenek w stylu „Cutty wren” pochodzą z wieku osiemnastego, wzmianki o nich znajdujemy w „Złotej gałęzi” Jamesa Frazera. Mówię tu o „stylu” piosenek o strzyżyku, ponieważ istnieje ich co najmniej kilka, a każda w kilku wersjach. Łączy je podobna struktura, absurdalny dialog dotyczący użycia przeciw drobnemu strzyżykowi nieproporcjonalnie potężnych środków rażenia oraz biorące w nim udział osoby o komicznych imionach: w najstarszej wersji są to Robin i Bobbin, w znanej nam już Milder i Molder, w innej np. „Fozie Mozie” oraz „Johnie Rednozie”. W „Złotej gałęzi” pojawia się m. in. wersja, w której Robin i Bobbin połączeni są w jedną postać. Frazer pisze, zaczynając od strzyżyka: „Zalicza się on do tych ptaków, których zabicie sprowadza nieszczęście. W Anglii istnieje wierzenie, że jeśli ktoś zabije strzyżyka lub zburzy jego gniazdko, z pewnością złamie nogę lub rękę lub też w ciągu roku spotka go jakieś straszliwe niepowodzenie. Mimo tego rodzaju wierzeń zwyczaj dorocznego zabijania strzyżyka był szeroko rozpowszechniony zarówno w naszym kraju, jak i we Francji. Na wyspie Man zwyczaj ten przestrzegany był jeszcze w osiemnastym wieku w wilię Bożego Narodzenia, a raczej rano w pierwszy dzień święta. Dwudziestego czwartego grudnia po południu cała służba dostawała wolne. Przez całą noc nie szli spać, lecz kręcili się w pobliżu, póki dzwony we wszystkich kościołach nie oznajmiły północy. Po nabożeństwie wyruszali szukać strzyżyka, a gdy wreszcie znaleźli ptaka, zabijali go i przywiązywali z rozpostartymi skrzydłami do końca długiej tyki. Potem wyruszali od domu do domu wyśpiewując taką oto piosenkę:

Złowiliśmy strzyża dla Robina Bobbin,

Złowiliśmy strzyża dla Jakuba Kioski.

Złowiliśmy strzyża dla Robina Bobbin.

Złowiliśmy strzyża dla każdego z wioski.

Po obejściu wszystkich domów i zebraniu datków kładli strzyżyka na mary i zanosili go na cmentarz parafialny, kopali dla niego grób i chowali go »bardzo uroczyście, śpiewając nad nim pieśni żałobne w języku man, które nazywają jego podzwonnym. Potem zaczynało się Boże Narodzenie«. Po pogrzebie kompania ustawiała się przed cmentarzem w koło i rozpoczynała tańce z towarzyszeniem muzyki.

Osiemnastowieczny autor donosi, że »chłopi w Irlandii wciąż jeszcze polują na strzyżyka i zabijają go w Boże Narodzenie, a następnego dnia (św. Szczepana) mężczyźni, kobiety i dzieci obnoszą go zawieszonego za nogę pośrodku dwóch obręczy skrzyżowanych pod kątem prostym i śpiewają irlandzką komiczną piosenkę wychwalającą go jako króla wszystkich ptaków«. Do dziś jeszcze odbywa się »łowienie strzyżyka« w niektórych okolicach hrabstw Leinster i Connaught. W pierwszy lub drugi dzień Bożego Narodzenia chłopcy polują na strzyżyka, zabijają go i umocowują na szczycie miotły wśród jemioły i bluszczu, w drugi dzień świąt chodzą z nim po domach i śpiewają:

Strzyżyka, strzyżyka, króla wszystkich ptaszków,

Na sam święty Szczepan, złowiliśmy w siatkę.

Choć to małe ptaszę, lecz z wielkiej rodziny,

Niech więc gospodyni obdarzy nas datkiem.

Zbierają przy tej okazji datki pieniężne i jedzenie (Chleb, masło, jajka itp.), po czym urządzają sobie wieczorem biesiadę”.

Na wyspie Man tradycja odżyła i jest dziś jej chlubą, tym bardziej, że oczywiście odbywa się bezkrwawo.

Zrozumienie pierwotnego sensu interesującej nas piosenki a przede wszystkim obrzędów, z którymi się dawniej wiązała, ułatwia jedna z „Opowieści uczniowskich” zawartych w średniowiecznym zbiorze „Mabinogion”. Jak pisze Jerzy Gąssowski w „Mitologii Celtów”, „Były to pieśni, które musiał opanować każdy początkujący bard. Anonimowi twórcy tego cyklu spożytkowali wiele pogańskich legend, które zaczerpnęli z ludowej tradycji brytyjskiego Zachodu”.

         Opowieść, o którą nam chodzi, to historia o tym, „Jak Lleu Llaw Gyffes otrzymał swe imię”. Lleu Llaw Gyffes tłumaczy się jako Jasnowłosy o Pewnej Dłoni. Urodziła go bogini Arianrod, czyli Srebrne Koło, ale urodziła go potajemnie, ponieważ ubiegała się o stanowisko dostępne tylko dla dziewic. Pracowała w zawodzie, który dawno już wyginął, ubiegała się mianowicie o stanowisko „foot-holder” – „trzymaczki stóp” – osoby, na której podołku spoczywały stopy króla podczas bankietów i baletów. O narodzinach chłopca wiedział tylko opiekujący się nim brat Srebrnego Koła, Gwyddon. Zgodnie z tzw. „tynged”, rodzajem magicznego ślubowania, tylko Matka chłopca mogła mu nadać imię, zaś człowiek bez imienia praktycznie był wykluczony ze społeczności, jak gdyby nie urodzony naprawdę. Ale Srebrne Koło świrowała przecież dziewicę, nie przyznawała się do syna, zatem nie mogła mu nadać imienia, kto inny zaś nie mógł tego zrobić z powodu złożonego przez nią „tynged”. Wtedy Gwyddon posunął się do podstępu. Umówił swoją siostrę nad rzeką z szewcem. Rzekomo, bo o wyznaczonej porze sam przebrał się za szewca, a syna Srebrnego Koła za szewczyka. Kiedy spotkali się ze Srebrnym Kołem, chłopiec upolował w locie strzyżyka, a zachwycona tym Srebrne Koło nadała mu imię Jasnowłosy o Pewnej Dłoni. Autor podkreśla przy tym, że chłopiec trafił ptaka idealnie „między kość a ścięgno”, co jest oczywiście niemożliwe w przypadku tak małego stworzenia, i co jest przykładem zastosowania podobnej przesadni, jaka występowała we wszystkich piosenkach o zabijaniu strzyżyka z użyciem absurdalnie potężnych środków.

Drugą młodość piosenka o strzyżyku przeżyła w Stanach Zjednoczonych, gdzie na początku XX w. znana była pt. „Billy Barlow”. Tytułowy Billy zastąpił w niej Johna Sinego Nosa, a naszego ptaszka zastąpił szczur. Równie popularne były związane z tym samym zwyczajem piosenki „Hunt the Wren”, „Wren Song” oraz będąca już regularną kolędą „Please to See the King”. No to jeszcze trzy razy idziemy do lasu, yyy, to znaczy, nie wolno nam mówić…